Witam
Przepraszam, że tak długo nie dawałem żadnych znaków życia, ale od samego momentu dotarcia do Pekinu cały czas coś się działo. Po 4 dniach przemieszczania się pociągiem z Pekinu (przez Urumchi) dotarłem do Kaszgaru (miasta na skrzyżowaniu dawnych dróg Jedwabnego Szlaku znajdującego się w Południowo-Zachodnich Chinach w prowincji Xinjiang). Od kilku dni oczekuję na rower, który przez pomyłkę nie dotarł do Kaszgaru, a do oddalonego o około 1500km Urumchi.
Ale po kolei .... Po dotarciu do Pekinu kolejne dni upłynęły na kursowaniu pomiędzy stacją kolejową (niestety poza okienkiem w którym można kupić bilet jakiekolwiek próby komunikacji w innych miejscach są niemożliwe), a poznanym przypadkowo na ulicy człowiekiem który niesamowicie pomógł mi pisząc na małych karteczkach w języku chińskim wszystkie zwroty i wyrażenia o które go prosiłem.
Po 4 dniach pobytu w Pekinie przemieszczam się na rowerze w kierunku stacji kolejowej, na której uprzednio nadaję mój rower jako przesyłkę cargo. Ponieważ nie ma bezpośredniego pociągu z Pekinu do Kaszgaru, przemieszczałem się 2 pociągami z przesiadką w Urumchi. Urzędnikowi z biura, w którym nadawało się przesyłki parokrotnie pokazywałem moją destynację na bilecie i również miejsce, w które ma zostać wysłany rower. Po opuszczeniu budynku miałem cały czas przeczucie iż rower może zostać wysłany do Urumchi zamiast do Kaszgaru, a weryfikacja potwierdzenia nadania roweru bez obecności znajomego chińczyka była niemożliwa.
Po 4 dniach pobytu w Pekinie przemieszczam się na rowerze w kierunku stacji kolejowej, na której uprzednio nadaję mój rower jako przesyłkę cargo. Ponieważ nie ma bezpośredniego pociągu z Pekinu do Kaszgaru, przemieszczałem się 2 pociągami z przesiadką w Urumchi. Urzędnikowi z biura, w którym nadawało się przesyłki parokrotnie pokazywałem moją destynację na bilecie i również miejsce, w które ma zostać wysłany rower. Po opuszczeniu budynku miałem cały czas przeczucie iż rower może zostać wysłany do Urumchi zamiast do Kaszgaru, a weryfikacja potwierdzenia nadania roweru bez obecności znajomego chińczyka była niemożliwa.
Sama jazda pociągiem z „lokalnymi” ludźmi - niesamowita. Podczas niej poznałem między innymi Zhanghuan, która podróżowała ze swoją całą rodziną (przygotowała mi całą kartkę podstawowych zwrotów w języku chińskim włącznie z ich wymową).
Szczególnie jej ciocia, niesamowicie sympatyczna i otwarta osoba, bardzo obawiała się o mnie i moje bezpieczeństwo cały czas mówiąc abym na siebie uważał.
Po dotarciu do Kaszgaru, w drodze do hotelu widzę pełno wojska i policji na ulicach, liczne posterunki – efekt wystąpień lokalnej ludności Ujgurów jaki miał miejsce kilka tygodni temu, w wyniku którego zostało zastrzelonych około 20 osób. Sytuacja w Xinjinag w dalszym ciągu jest „napięta”.
A jacy są ludzie z którymi miałem kontakt do tej pory?
Na każdym kroku ktoś mi pomaga. Wszyscy ludzie przyjmują mnie bez oceniania, „bez metek”, takiego jakim po prostu jestem. W wyniku potężnej bariery komunikacji (w Xinjiang poza Kaszgarem nawet język chiński nie przydaje się za wiele ze względu na lokalne dialekty) pewnych rzeczy nawet nie byłbym w stanie ruszyć i tylko dzięki ich pomocy wiele rzeczy mogę załatwić dużo sprawniej. Sytuacja na pewno zmieni sie diametralnie kiedy tylko uda mi się dotrzeć w góry – wszystko stanie się dużo prostsze i bardziej przewidywalne.
Już się nie mogę doczekać kiedy wsiądę na rower i ruszę przed siebie ... i kiedy po przepedałowaniu pierwszych paru kilometrów zatrzymam się na chwilę aby zarejestrować i poskładać „do kupy” to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkunastu dni, co dookoła mnie się dzieje i krzyknąć do siebie samego: „CO JA TUTAJ ROBIĘ” a odpowiedź, znając życie, znajdzie sie sama za kolejnym zakrętem.
... i to kiedy będę dyszał jak parowiec podczas wpychania roweru na jedną z kolejnych przełęczy po to tylko aby zobaczyć co się znajduje za nią i aby pod koniec dnia, gdy już namiot będzie rozbity, stwierdzić że najchętniej to człowiek nie przerywałby dalszego przemieszczania się pomimo tego, że organizm domaga się wypoczynku i snu.
p.s.
Będąc jeszcze w Pekinie sprawdziłem mapy Chin w pobliskiej księgarni obejmujące obszar Tybetu – te o największej dokładności miały kropkowaną linię łączącą drogę 219 (przebiegającą przez Tybet Zachodni) z drogą 315 przebiegającą południowymi obrzeżami Pustyni Taklamakan. Nigdy do tej pory nie natknąłem się na mapę zawierającą tą informacją ale wydaje się to bardzo sensowne gdyż prawdopodobnie będzie to skrót łączący Tybet z Xinjinag i będzie to bardzo ważna droga odwrotu (jeśli nie główna) dla armii chińskiej w przypadku konfliktu z Indiami (konkretnie chodzi o terytorium Aksai Chin). Dodatkowo ponad miesiąc temu została uruchomiona nowa linia kolejowa do Hotan, która przebiega właśnie wzdłuż drogi przebiegającej południowymi obrzeżami Taklamakan.
Pytanie brzmi: kiedy zacznie się budowa tej drogi przez jeden z najbardziej dziewiczych obszarów na Ziemii jakim jest płaskowyż Chang Tang?
Trzymajcie się cieplutko i do napisania.
Na deser kilka obrazów z kaszgarskiego targu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz